Książulo – kim jest i dlaczego testuje kebaby?
Książulo, czyli Szymon Nyczke, to jeden z najpopularniejszych polskich twórców internetowych. Od lat prowadzi kanał na YouTube, na którym recenzuje jedzenie w różnych lokalach gastronomicznych w Polsce. Największą popularność przyniosły mu testy kebabów, które regularnie pojawiają się w jego materiałach. Jego kanał śledzi już niemal 2 miliony subskrybentów, a najpopularniejsze filmy osiągają milionowe wyświetlenia.
Jakuba Freda, prowadzący profil na Facebooku „Obliczenia i analizy w rapie” postanowił dokładnie przeanalizować wszystkie filmy Książula poświęcone kebabom, skrupulatnie notując liczbę zjedzonych dań oraz ich ceny.
Ile kebabów zjadł Książulo?
Po przeanalizowaniu łącznie 536 filmów, okazało się, że Książulo przetestował aż 501 kebabów. Każdy zakup został odnotowany wraz z miastem, rodzajem dania i ceną. Najczęściej wybieranym wariantem był kebab w lawaszu – pojawił się w 197 recenzjach (39,32% przypadków). Kolejne miejsca zajęły kebab w picie (146 sztuk), kebab w bułce (79 sztuk) i kebab w tortilli (75 sztuk). Wśród mniej popularnych opcji znalazły się kebaby na talerzu, w boxie, lahmacun oraz kebab w chipsach.
Ile pieniędzy wydał Książulo na kebaby?
Według dokładnych wyliczeń, Książulo wydał na kebaby dokładnie 12 291,28 zł. Daje to średnio 24,53 zł za jeden kebab. Najdroższy z nich kosztował 100 zł i został zrecenzowany w Radzyminie. Z kolei najtańszy, za jedynie 1 zł, był z Lublina.
Najwięcej testów przeprowadzono w Warszawie – aż 167. Kolejne miejsca zajmują Wrocław (18), Lublin (15) i Kraków (8). Kulinarna mapa kebabów Książula obejmuje jednak dziesiątki miast – od Gliwic przez Rzeszów, do Jastarni, a nawet zagraniczne jak Berlin czy Miami.
Ile Książulo zarabia na wideo-recenzjach?
Choć kwota ponad 12 tysięcy wydaje się spora, warto pamiętać, że testy kebabów są fundamentem kanału Książula. Wideo-recenzje generują ogromne zasięgi, a jeden film potrafi przynieść youtuberowi wielokrotność kosztu dania w przychodach z reklam i współprac.
Wielu przypadków pokazuje też, że jego pozytywna recenzja potrafi rozkręcić lokal do tego stopnia, że przed jego drzwiami ustawiają się kolejki – jak to miało miejsce w warszawskich lokalach Tendur i Sapko.