Niedzielne koszenie trawy: grzech czy odpoczynek?
Zaczęło się od wpisu ks. Daniela Wachowiaka, który zauważył, że pierwsza od dłuższego czasu ciepła niedziela skłoniła wielu do uruchomienia kosiarek. Duchowny nie krył zdziwienia, uznając takie działanie za łamanie trzeciego przykazania „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”. Jego zdaniem, oprócz aspektu religijnego, koszenie trawy w niedzielę to również brak kultury i wyczucia. Wachowiak zwrócił uwagę, że w niektórych krajach, jak Niemcy, za niedzielny hałas można otrzymać mandat, choć za uczestnictwo w liturgii kary nie przewidziano.
Na te słowa postanowił odpowiedzieć Jezuita Grzegorz Kramer, twierdząc, że koszenie trawy wcale nie jest grzechem. W jego ocenie, dla wielu osób taka aktywność może być nawet formą odpoczynku. Ta wymiana zdań między duchownymi szybko przekształciła się w szeroko zakrojoną dyskusję, włączając do niej głosy internautów.
Internetowa burza wokół niedzielnego koszenia
Debata szybko przeniosła się do internetu, gdzie użytkownicy mediów społecznościowych podzielili się na dwa obozy. Jedni popierali stanowisko ks. Wachowiaka, uważając, że niedziela powinna być dniem wolnym od pracy i hałasu. Inni, podążając za argumentacją jezuity Kramera, bronili prawa do spędzania wolnego czasu w sposób, który uznają za odpoczynek, w tym również poprzez prace ogrodowe.